Jako jedno z popularnych określeń związanych z działalnością piracką uznaje się kopiowanie czyjąś własnością. Jest to rodzaj przedmiotów należących do autorów, które są objęte prawami autorskimi. W konsekwencji tego nie można ich brać ot tak, bo to nic innego jak kradzież, a wszystko regulowane jest prawnie, chociaż nie ma jeszcze żadnej określonej definicji, jednej prostej teorii wskazującej na to, czym w zasadzie jest piractwo medialne.
Termin piractwa medialnego nie jest na dziś dzień jeszcze oficjalnie uregulowany na tyle, aby dominować w kodeksach, ale trzeba wiedzieć, że jest to używane potocznie określenie – piractwo komputerowe innymi słowy opiera się na posługiwaniu się czyjąś własnością intelektualną. W tym zakresie mowa między innymi o kopiowaniu programów komputerowych oraz filmów i utworów muzycznych. Odbywa się to zawsze bez zgody autora, a także bez płacenia za cokolwiek.
Istnieje wiele kontrowersji względem omawianego tu zjawiska szeroko rozpowszechniającego się piractwa komputerowego. Generalnie w grę wchodzi chociażby samo odniesienie się do terminu piractwo i pojęcia pirata. To ma wpływać w dużym stopniu na świadomość użytkowników, a także ich moralność. W konsekwencji tego wskazuje na to, iż nie jest zbyt dobrym wariantem dzielenie się czymś, co do nas nie należy z kimś innym, kto podobnie jak my nie ma do tego prawa. Jakiś czas temu powstał ruch Wolnego oprogramowania, którego inicjatorem okazał się słynny badacz Richard Stallman. To on stwierdził, że piractwo ma wywoływać wyżej wspomniane konotacje. Konieczne jest również dodanie, że ten sam badacz nadmienił, iż warto wykorzystywać określenie inne niż piractwo dla omawianego procederu, a ściślej pojęcie nieco neutralne, na przykład zabronione kopiowanie, czyli w tłumaczeniu na język angielski prohibited copying. Dodatkowo warto wspomnieć też o wyszczególnianym przez niego pojęciu nieautoryzowanego kopiowania, a więc z angielskiego unauthorized copying.